Jako, że przyjechał do chłopaków Tamon, wymyśliliśmy, że pójdziemy do Praku Wodnego. Jadac autobusem na miejsce zaczęło padac. Na szczęście przestało jak dojechaliśmy na miejsce, ale chumry wisiały. My nie zrażeni tym faktem weszliśmy na teren praku. "Ludziów jak mrówków". Nie wiem co się dzieje, jak jest słońce i piękna pogoda - pewnie nie da się przejśc ;]
Chłopaki poleciały do tzw. "zupy". Jest to japoński styl basenowy. Płynie albo lepiej idzie wokół dośc dużej wyspy z prądem. Głowa przy głowie. Po dwóch okrążeniach mieliśmy dośc. Mat z Tamonem poszli na duże zjeżdzalnie a my znaleźliśmy znacznie fajniejsze miejsca dla dzieci. Małe zjeżdzalnie i wodny plac zabaw. Basen z falami i duży 50-metrowy basen do pływania.
Trochę jeszcze popadało ale było suuuuuper.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz